poniedziałek, 24 marca 2014

"Śnieżna" skończona

Nareszcie ukończyłam serwetkę "Śnieżną" której wzór udostępniła Renulek! Masakra, ile to trwało... miałam skończyć w jesieni ale tyle supełków może wytrącić z równowagi ;-) W każdym razie chwalę się, choć serwetka jeszcze nie wyprana i nieprasowana, w ogóle nic z nią nie robiłam - wystarczyło, że to koniec ;)))


Zrobiłam ją z nici DMC Tradition 20 (bardzo mi przypasowały). Już sama nie pamiętam, ile czasu to trwało, ale na pewno więcej niż rok.
Pytanie na co mi to było - nie mam okrągłego stolika i w ogóle to nie przepadam za obrusami, serwetkami itp. Wygląda na to, że zrobiłam ją dla wprawy :p może ktoś kiedyś dostanie w prezencie ślubnym... zobaczymy ;)
W każdym razie czuję ulgę - dałam radę, skończyłam i nigdy więcej ;)

wtorek, 18 marca 2014

Wiosna szara

Chciałam poczekać z publikacją tego posta bo miałam zamiar stworzyć małą serię, ale coś czuję, że różnie to może być. Jak czuję, że mam coś zrobić "bo powinnam" a nie dlatego, że wynika to ze spontanicznej wizji to jakoś tracę chęci.

Wisior Secret Garden z ptasim kaboszonkiem. Pierwszy raz obszywałam kamień bez dziurki i nie jest to łatwa sprawa, ale zależało mi bo ten kamień sama zrobiłam :-) tak! na przezroczystym szklanym "kamyczku" zdekupażowałam ptaszka tak jakby na odwrót, czyli smarując klejem od tyłu i domalowując tło po wyschnięciu dekupażu :D odwrotny dekupaż, można powiedzieć ;-)



Dodaj napis
A jak jest ptaszek to i piórko być powinno :D

I choć "jedna jaskółka wiosny nie czyni", zgłaszam ten wisior na wyzwanie "Witaj wiosno" u Mebeliny. Kolory nie są tymi, które nazywamy zwykle "wiosennymi" ale wiosna też zaczyna się dyskretnie, tak jak Mary* z pomocą gila odkryła ogród, który dopiero zaczynał budzić się do życia, nieśmiało wypuszczając zielone kiełki spomiędzy grubej warstwy wyschniętej, ponurej trawy :-)

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! W związku z kolejną awarią dostęp do bloggera znów nie jest tak wygodny jak poprzednio, ale to nie przeszkodzi mi w publikacji postów!
Pozdrawiam Was serdecznie!

*chodzi, rzecz jasna o główną bohaterkę "Tajemniczego ogrodu".

czwartek, 13 marca 2014

Kolejny pierwszy raz

Już nawet nie pamiętam, ile postów nosi podobny tytuł ;D taką mam słabość - jak już coś umiem to szukam kolejnego wyzwania...
Zdradzę Wam teraz po co były mi potrzebne kolorowe barwniki z poprzedniego posta. Już dawno oczarowały mnie piękne kolory kordonków Lizabeth, dostępne w tym sklepie. Były dla mnie jednak trochę za drogie, jak na coś, czego nie widziałam osobiście, więc postanowiłam zrobić sobie własne fantazyjnie farbowane kordonki. Instrukcję znalazłam tutaj. Nie będę przedłużać, lepiej pokażę, co wyszło mi w pierwszej próbie:




Użyłam kordonka DMC Tradition 20, który został mi z Renulkowej serwetki, którą również niebawem się pochwalę. Po tylu supełkach wyplecionych z tej nici bardzo ją polubiłam - ma subtelniejszy skręt niż Aida, co mi odpowiada, ale dość mocny, żeby koronka wychodziła sztywna i nie "puszyła" się. Naturalnie musiałam natychmiast ją wypróbować :D


Powiem nieskromnie, że bardzo mile zaskoczył mnie efekt, zwłaszcza, że była to pierwsza próba i ciężko było odgadnąć, jaką szerokość powinny mieć pasy kolorów. Robiłam więc dalej aż wyszło mi...



Efekt pierwszej próby bardzo mnie zadowolił więc zachęcona, dokonałam już następnej próby, ale jej efekty pokażę kiedy skończę supłać.

I co myślicie o takim eksperymencie?

sobota, 8 marca 2014

Zwyklaki

Witajcie! Internet, odpukać, chwilowo się ogarnął, więc mogę bez przeszkód korzystać z bloggera :-) Pomimo kiepskiej pogody i słabego światła udało mi się zrobić zdjęcia kilku ostatnich tworów. W przypływie twórczej weny zabrałam się wreszcie za przeróbki biżuteryjne, zlecone mi przez mamę. Nie ma tu specjalnego polotu, ale nie o sztukę tu chodzi, tylko żeby było noszone :-)
Zacznę od końca, czyli tworu najbardziej kreatywnego, spośród prezentowanych, a zarazem tego, który ma największe szanse się nie spodobać ;p drewniane koraliki (nie wiem skąd się wzięły) i niebieska drobnica. Bardzo lubię połączenie ciemnego brązu z niebieskim. Jak się mamie nie spodoba to zabiorę dla siebie ;)))

Drugi twór to bursztyn ze starego naszyjnika - naszyjnik składał się kiedyś z trzech podobnych bursztynów na rzemieniu, ale środkowy bursztyn się połamał i koncepcja artystyczna wzięła w łeb. Uznałam, że ten kamyczek ma tak ładny kształt, że będzie on ozdobą sam w sobie. Zawiesiłam go więc na stałe na łańcuszku z odzysku. 

O ile dwa poprzednie twory były proste, to trzeci jest wprost banalny - te korale zerwały się (nie pierwszy raz...) i parę koralików zagubiło się. Cała moja praca polegała tym razem tylko na naprawie, czyli nowa żyłka, końcówki, zapięcie, oraz na doprowadzeniu do symetrii poprzez poprzekładanie koralików tak, żeby było równo. Ta żyłka przynajmniej nie skręca się tak jak poprzednia :)

Jak widać mama lubi "naturalną" biżuterię - drewno, kamienie, rzemienie itp ;)

Na dziś to tyle. Pochwalę się jeszcze tylko zamówioną na Allegro paczuszką. Nic więcej nie powiem, chyba same się domyślacie, że szykują się nowe eksperymenty :D


niedziela, 2 marca 2014

Malowany koszyczek

Dziś dość krótko bo w pośpiechu. Do pokazania mam tylko koszyczek z papierowej wikliny, który zrobiłam kiedy próbowałam nauczyć moją mamę (ale jej nie szło i zrezygnowała). Koszyk stał długo bez pomysłu na zastosowanie, ale odkąd się przeprowadziłam trzymam w nim kosmetyki (niektóre ;)) Nowością jest pomalowanie go lakierobejcą Altax, której wcześniej nigdy nie używałam, kolor nazywa się "kasztan". Jestem zachwycona tym preparatem! Nadaje piękny kolor, usztywnia, zabezpiecza, dobrze się maluje a efekt z daleka przypomina drewno :-)

Z lewego boku widać, że trochę krzywy ale mi to nie przeszkadza :-)

Mało mnie tu ostatnio, choć staram się do Was w miarę możliwości zaglądać. Niestety w zasadzie nie komentuję bo mam ostatnio dużo kłopotów z internetem - często się rwie, wczoraj w ogóle nie udało mi się opublikować tego posta :/

Dziękuję Wam bardzo za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim postem - dobrze wiedzieć, że wysiłek przynajmniej się opłacił ;-)
Tynko, właściwie lubię wszystkie kolory, oprócz pastelowych, a z brązem chodzi o to, że nie lubię, kiedy wszystko w pokoju jest brązowe (o co nietrudno, bo meble i podłoga i tak zwykle takie są). Wszystko zależy od wystroju, ale u mnie dominuje styl "retro prl classic", który w wersji "total brąz" wygląda nadzwyczaj przygnębiająco, dlatego w swoim pokoju staram się z tym walczyć stawiając w miarę możliwości na inne kolory; w sąsiednim (nie moim) pokoju niestety muszę znosić brąz totalny :/ blee...