Witajcie!
Dostałam już swoje nowe łóżko więc nadszedł czas aby zakończyć wieloletnią pracę nad szydełkową narzutą. Zaczęłam kilka lat temu celem pozbycia się bezsensownych resztek włóczek. W międzyczasie kilkakrotnie trafił mnie szlag. Ostatecznie prawie zszyte 180 kwadratów trafiło do kąta bo wymiary okazały się chybione :/ wrrrr. Ale nowe łóżko to nowe wymiary (na szczęście mniejsze :)) i nowe możliwości więc sprułam 1 połówkę starej narzuty, wyrzucając przy okazji kawałki które zeżarły mi mole i po doszyciu do niezjedzonej części wystarczyło akurat na nowiuśką narzutę!
Wczoraj jeszcze dorabiałam frędzle na dłuższych brzegach. Całą pracę określę jednym słowem: masakra! i tak jeszcze nie wciągnęłam wszystkich nitek (przewlekłam na lewą stronę, żeby nie było widać :D ). Narzuta ma ponad 2 m długości i z 1,2 m szerokości nie licząc frędzli. Cieszę się, że wreszcie skończyłam i że konstruktywnie pozbyłam się głupich resztek, ale mam dość - to nie na moje nerwy! Chociaż wizualnie mi się podoba - przyjemnie ożywia pokój zdominowany przez kolor brązowy (nienawidzę!) i zielony.
A wy macie jakieś fajne sposoby na wykorzystanie resztek włóczek? :-)