Witajcie!
Dziękuję za aprobatę dla mojej koszuli z odzysku i kolczyków :)
Witam również nową obserwatorkę, rozgość się ;))
Wolicie srebro czy złoto?
Ja nie potrafiłam się zdecydować więc wybrałam oba ;-)
A tak całkiem poważnie to do połączenia srebrnej i złotej nici zainspirowało mnie
18 zadanie Oswajania Frywolitki, którego tematem były dwukolorowe plecionki. Sama w tej zabawie nie biorę udziału, ale systematycznie podglądam zmagania Dziewczyn :)
A ponieważ nie mogłam się zdecydować, który kolor ma być w środku po prostu zrobiłam dwa różne kolczyki - bo kto mi zabroni?
Tak naprawdę to nici nie są srebrne i złote tylko białe ze srebrną nitką i żółte ze złotą nitką ;P Tak czy inaczej zrobiłam je, założyłam i efekt mnie zadowolił - na uszach różnica nie rzuca się tak łatwo w oczy - trzeba się dopiero przyjrzeć, zastanowić... a przecież po to nosimy piękne kolczyki, żeby się inni ludzie im przyglądali ;-)
Jest to pewnego rodzaju ekstrawagancja, która nie każdemu przypadnie do gustu, ale moim osobistym zdaniem takie trochę różne kolczyki są intrygujące :-)
A teraz coś dla chętnych, czyli przemyślenia. Ostrzegam, może być dziwnie!
Macie takie słowa, których nie lubicie? Nie chodzi mi o slang ani wulgaryzmy, raczej o takie zwykłe słowa, które Was z jakiejś przyczyny, albo całkiem bez przyczyny drażnią? albo takie, które Waszym zdaniem jakoś tak głupio brzmią? Ja mam kilka takich słów, które drażnią mnie samym swoim istnieniem. Niekwestionowanym królem jest tu kardigan - niby to fajnie, że ma to swoją nazwę, bez wątpienia bardziej praktyczną niż "rozpinany sweter" a jednak nienawidzę tego słowa zarówno w mowie jak i w piśmie. Zabawne, zwłaszcza, że do swetrów nic nie mam :)
Ale ostatnimi czasy pojawiło się inne słowo, które doprowadza mnie do białej gorączki - są to wszystkie odmiany przymiotnika "kobiecy". I żeby wszystko było jasne, słowo jako takie jest OK, ale kontekst, w którym się pojawia i intensywność, z jaką to słowo atakuje mnie z każdej strony są nie do zniesienia. Nie jestem jakąś pasjonatką mody i urody ale, jak chyba każdej z nas, zdarza mi się zaglądać do artykułów o ciuchach i kosmetykach, oglądam filmiki na Youtube i często podziwiam blogi osób szyjących i dziergających ubrania i dodatki. I słowo "kobiecy" jest tam odmienianie przez wszystkie przypadki. Czym tu się irytować? Bezsensem, czystym żywym bezsensem. Przykłady? Proszę bardzo:
- "kobiecy makijaż" - och, co za szczęście, że to zostało powiedziane inaczej połowa mężczyzn w tym kraju chodziłaby wymalowana różowym cieniem i beżową szminką bo pomyśleliby, że to męski trend [wprawdzie istnieje coś takiego jak makijaż męski, ale jest to zjawisko raczej marginalne i chyba wszyscy zgodzimy się, że puki co makijaż jest atrybutem pań],
- "kobieca bluzeczka" - skoro ma zaszewki na cyckach i wisi w dziale damskim to chyba nikt nie będzie miał wątpliwości?
- "kobieca spódniczka" - czy w tym kraju można kupić nie-kobiecą? Jakby się uprzeć to można - "dziewczęcą", ale formalnie rzecz biorąc dziewczynka również jest kobietą,
- "kobiecy samochód" - pedały gazu i hamulca mają otwory do stabilizowania wysokich obcasów, ponadto pod ręką mamy schowek z organizerem na kosmetyki, podajnik tamponów i uchwyt na szminkę. Lusterko wsteczne jest oczywiście powiększające, żeby umożliwić precyzyjne wykonanie makijażu,
- "kobiecy kolor" - i tu zapewne poglądy są różne i można polemizować, ale moim zdaniem kolory nie mają płci. Czy zna ktoś kolor, który jest zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn? Cisza. A dla kobiet? Chciałoby się rzec "różowy!", ale zdaje się przeczyć temu stosunkowo duża popularność różowych koszul, tych garniturowych.
Zastanawiam się już od pewnego czasu dlaczego my, kobiety, czujemy tak wielką potrzebę podkreślania, że przedmioty, z których korzystamy mają płeć i jest ona zgodna z naszą płcią? Ale przede wszystkim po co nadajemy tą "płeć" tym rzeczom, których panowie i tak nie używają, jak makijaż i spódniczka?
Jeśli chodzi o to "masło maślane" [kobiecy makijaż] to przychodzi mi do głowy , że może to wynikać z ubogiego słownictwa i braku polotu, które uniemożliwiają opisanie czegoś słowami, które lepiej scharakteryzują wyjątkowość obiektu. Z drugiej strony słowo "kobiecy" stało się chyba po trochę synonimem słowa "fajny"; logika nie może się mylić - skoro to jest "kobiecie" a ja jestem kobietą, to znaczy, że jest w sam raz dla mnie :P
Strasznie się dziś rozpisałam, ale to dlatego, że przemyślałam ten temat naprawdę solidnie. Jestem ciekawa czy Wy też zauważyłyście to zjawisko "upierdliwego podkreślania kobiecości"? A może zdarzyło się Wam opisywać tak swoje kolczyki, sweterki, kartki, ozdoby czy inne wytwory? Nie chcę być źle odebrana, nie nienawidzę osób, które opisują w ten sposób różne rzeczy - po prostu drażni mnie to na takiej samej zasadzie jak kierowcy, którzy nie używają kierunkowskazów. Czyli wkurza mnie to, ale pewnie samej też mi się kiedyś zdarzyło ;-) Mam nadzieję, ze nikt nie poczuł się urażony.
Zachęcam Was do refleksji i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami!
A jeśli komuś się spodobało to zachęcam do przeczytania
tego artykułu, tak na poprawę humoru :-)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników, ale szczególnie serdecznie pozdrawiam dziś kobiety, zwłaszcza te "kobiece" ;-)