środa, 29 lipca 2015

Neonowa broszka / Neon brooch

Witam!

Dziś dla odmiany troszkę sutaszu. Broszka powstała wcześniej, zapodziałam ją i znalazłam całkiem niedawno. Została zrobiona w szczególnym celu - do zapięcia bluzy/marynarki we wściekle żółtym kolorze. Neonowy, żółty sznurek okazał się pasować doskonale, do tego klasycznie - czerń, prosty wzór i gotowe.



A tak to mniej więcej wygląda z bluzomarynarką:



Zdjęcia wyszły marnie, ale kolor to po prostu żółć odblaskowej kamizelki. Byłaby świetna na rower, ale nie jeżdżę bo nie lubię. Bluza kosztowała mnie cały 1 zet :D plus podszycie brzegów, bo naprawdę partacza to robota, ale za taką kasę jestem skłonna wybaczyć ;D

Bluza jest oczywiście ze szmateksu (zwanego także lumpeksem, second-handem [tak chamerykańsko ;D], ciucholandem itp.). Mam mnóstwo fajnych ciuchów ze szmateksu, ostatnio jednak mam szlaban na "łowy" bo za dużo już tych ciuchów, choć pewnie wiele osób uznałoby moją szafę za malutką. A wy kupujecie używane ubrania? :-)

Serdecznie pozdrawiam!

Hello!

I had made this brooch some time ago, lost it and found. I've made it to button up my neon-yellow jacket. It suits perfectly. 

Photos are bad but it's colour like reflective vest. It'll be nice to bike riding but I don't like this sport.

Greetings!

czwartek, 23 lipca 2015

Druty, frywolitki i kłaki / Wire, tatting and hair

Witam, witam!

Upały dają się we znaki, ale ja dobrze się czuję przy takiej pogodzie. Nawet wpadło mi do głowy kilka fajnych pomysłów :D ale o tym innym razem.

Na dziś przygotowałam kolejny druciany twór - kolczyki z wyklepanego drutu ogrodowego, samodzielnie skręconych kółeczek z tegoż surowca i kamieni, które kupiłam tak dawno, że już nie pamiętam nazwy :(( to mogą być turkusy, ale nie jestem pewna, macie jakieś pomysły?

"Ramka" nie jest symetryczna ale dzięki temu wygląda bardziej... hmm... jak jakieś średniowieczne rzemiosło :D niezbyt wprawnego majstra ;) mi taki efekt się podoba. Podoba mi się też, że te kamienie tak zacnie się tu wkomponowały, bo czekały na swój wielki dzień naprawdę długo. Jedno co mnie w nich trochę razi to bigle - niby też w kolorze srebrnym, ale odcień widocznie różni się od drutu, na zdjęciu wydaje się wręcz złotawy. Rozważę znalezienie innych bigli albo poczekam, możliwe, że te pociemnieją, tak się czasem dzieje.

Przy okazji pokażę Wam również kopię wisiorka, który zostawiłam u koleżanki za granicą i już na pewno go nie odzyskam. Nici to czarna Aida, koraliki trochę się różnią od poprzednich, ale niewiele. Wzór znalazłam dawno temu w czeluściach internetu, niestety nie wiem, kto jest jego autorem :(

Trochę rozjaśniłam zdjęcie, żeby lepiej było widać wzór. 

Pozdrawiam Was wszystkie/ch ciepło w ten upalny dzień, do następnego razu!

A na sam koniec jeszcze koci bonus czyli efekty dzisiejszego czesania (tak, to są kłaki z czarnego kota):



Hello!
For today I have another wire wrapping thing - earrings, which are maybe not very symmetric but I like this medieval effect :-) I seized the opportunity to use this nice stones, probably turquises, which I had bought years ago.

Another thing is tatting pendant, a copy of my favourite, old pendant, which I had left abroad in my friend's house. It's pattern from the internet but I can't find who is it's author.

And at the end an effect of todays cat combing :-)

See you next time!

piątek, 17 lipca 2015

Skończony po latach / Done after years

Witam serdecznie!

czytniki dotarły więc najwyższy czas na świeżą porcję rękodzieła :-)

Dawno, dawno temu zrobiłam nieśmiałe podejście do wire wrapingu. Powstało wtedy kilka drobiazgów, ale jakoś nie polubiłam się z tą techniką - nic na siłę. Ostatnio jednak coś mnie tknęło i pogrążona w czeluściach internetu znalazłam kilka inspirujących zdjęć i kursów, które zmotywowały mnie do zrobienia kolejnego podejścia. Zaczęłam nieśmiało - chciałam tylko zrobić kółeczka z drutu (takiego zwykłego z Castoramy, do łatania ogrodzeń :-)) a, że kółeczka się udały to zachęcona sięgnęłam po młotek i kowadło i postanowiłam spróbować wreszcie coś wyklepać. Zaczęłam od bezwartościowych kawałków drutu a kiedy okazało się, że nie sprawia mi to trudności (raz się tylko walnęłam w palec) to sięgnęłam do czeluści byz twórczej banicji przywołać do teraźniejszości dawno zaczętą pracę. Wisior ten powstał dużo lat temu (2..? 3..?) ale praca utknęła w martwym punkcie bo nie potrafiłam zrobić ślimaka, który byłby w miarę estetyczny i przylegał do kamienia, unieruchamiając go. Bogatsza o nowe doświadczenia, zrobiłam przyzwoity ślimak, wyklepałam go i przypłaszczyłam - prawie nie odstaje. Chciałam go podkleić kropelką, ale paznokcie i palce wykazują większe powinowactwo do kamienia niż spłaszczony drucik. 




Wisior jest oczywiście ze zwykłego drutu, nie żadne srebro :-) pastylka w środku jest z masy perłowej, troszkę krzywa. Widać, że to jedna z pierwszych prac, oplot jest daleki od ideału ;D i uwierzcie, zrobienie go kosztowało mnie całkowitą rujnację paznokci. Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie łatwiej.
Krzywulec jest oczywiście moją własnością.

Tyle na dziś, jestem trochę zmęczona tym tygodniem, miałam ważne sprawy zawodowe :-) a piątkowe piwerko samo się nie wypije ;D

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i pozdrawiam wszystkich zaglądających.
Papa!

Hello!
I finally have new SDcard reader so it's time to show you my latest work.

Long time ago I had shy try to wire wrapping, but it didn't feel comfortable with this craft so I let it go. But last time I've felt a need to have another try. I've started with simple rings and when it succeeded I try do some things with hammer. This pendant was made years ago but finished now with hammer - I've made helix and cruch it with hammer to match to nacre jewel. 

It's not silver, it's made of ordinary wire and nacre pastil. It's easy to see that it's one of my first wrapping things, very far from perfection ;-) I've totally destroyed my nails doing it. I hope next time it'll be easier ;D
It's my own pendant, of course :)

Thank you for all your comments and greetings to all visitors! Bye!

czwartek, 2 lipca 2015

Morskie opowieści - kontynuacja / Sea stories - follow-up

Witajcie!
Dziś tak na szybko, bo czytnik nadal nieobecny. Czyli sutaszu ciąg dalszy ;-)

Być może niektórzy pamiętają, że w ubiegłe wakacje powstał ciąg prac zainspirowanych stylem marynarskim - od lat królującym w mniejszym lub większym stopniu w każde wakacje. Rok temu powstały również te kolczyki, a właściwie jeden kolczyk. Parę miesięcy później dorobiłam drugi kolczyk a potem praca utknęła w martwym punkcie, gdyż wymarzyłam sobie "morskie" zawieszki, które zamówiłam wiele miesięcy później. Ostatecznie jednak praca dobiegła końca a efekt mnie zadowala, chociaż taka sezonowa moda mnie nie pociąga.


Dopiero po zrzuceniu zdjęć na komputer odkryłam, że zawieszka po prawej stronie się zawinęła, a ponieważ czytnik umarł, zdecydowałam się pokazać tak jak jest bo nie wiem, kiedy nadarzy się okazja do zrobienia nowych zdjęć.
W środku jest czerwony marmur, tył podklejony granatowym filcem.

Jako, że tym razem nie wyszło długo chciałabym wypowiedzieć się na temat poruszony przez Iwonkę przy okazji zabawy z pytaniami. Zainteresowało mnie 7 pytanie: Czy ludzie niewierzący powinni korzystać z dni wolnych od pracy, w czasie świąt kościelnych?

Pytanie jest bardzo ciekawe, nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Moim zdaniem niewierzący powinni korzystać z tych dni tak samo jak wierzący z jednego prostego powodu - nasze wolne dni obejmują święta państwowe i rzymskokatolickie - gdyby mieli z nich korzystać katolicy obrządku rzymskiego to byłoby dyskryminacją nie dać wyznawcom innych religii dni wolnych w ich święta. Wyobrażacie sobie ten chaos w szkołach i zakładach pracy? Zwłaszcza w miejscach, gdzie żyją liczne mniejszości byłoby to kłopotliwe. A niewierzący? Po pierwsze jak ich zweryfikować skoro większość formalnie jest zapisana do kościołów? Mało kto zawraca sobie głowę apostazą, ponoć to sporo zachodu. Ale gdyby rzeczywiście niewierzący chodzili do pracy w dni wolne dla katolików to w większości firm pewnie niewiele by zrobili. A w wielu przypadkach okazałoby się, że katolicy, którzy powinni "dzień święty święcić" włóczą się np. po sklepach korzystając z przewagi nad sprzedawcami-ateistami, którzy musieliby pracować - to niesmaczna wizja.

A czy w czasach, kiedy to prywatni przedsiębiorcy kombinują jak mogą, żeby wycisnąć pracownika jak cytrynę, wiara nie okazała by się zgubna dla katolików? Bo polaczki-cwaniaczki wolałyby zatrudnić ateistów, którzy będą mieli te kilka dni mniej wolnego w ciągu roku?
Z resztą idąc tym tokiem myślenia można by kazać obcokrajowcom żyjącym w Polsce pracować w święta państwowe, też niefajnie.


A żeby miło zakończyć ten post załączam moją ulubioną szantę:



Sutasz Agi, bigle kupiłam na Allegro, ale widzę, że użytkownik, u którego je zamówiłam nic teraz nie sprzedaje, chyba zawiesił konto. Tutaj znalazłam ozdobne srebrne, a tutaj zwykłe, podobne do tych, które sama mam :-) wyszukiwałam hasło "sztyft".

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i witam nową obserwatorkę :-)

Hello!


Today soutache again because new SD- card reader is still unbought :-(

Some of you may remember my Sea Stories form last summer - jewellery inspired by sailor's style, which is fashionable year by year every summer. This earrings were started year ago but I had made one and the second one was made few months later but pair was waiting next few months for sailor's charms. Now they're ready and Im satisfied with them, although it's not my style.

After puting photos on computer I realised that right charm has reversed, but because of SD-reader I can't do better photo at the moment.

To finish this post with something nice I'm recomending you my favourite sailor's song :-)

Greets for all visitors and welcome to new observer!