Tym razem mogę się wreszcie pochwalić efektami moich zmagań ze sznurem szydełkowo-koralikowym. Podjęłam wiele prób, aż w końcu, przy kilkunastej coś we mnie "zaskoczyło" i sprawiło, że sznur zaczął się po prostu robić, zamiast powstawać w bólu i łzach i to jeszcze brzydko ;) Powiem teraz to, co mówią wszyscy, którym udało się przebrnąć przez pierwszy sznur - super się je robi i na pewno jeszcze takie zrobię, już nawet mam zapasy koralików, bo sporo tego potrzeba.
tu bransoletka jeszcze przed wykończeniem, ale nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem tego zdjęcia ;) Cały ten zestaw nie jest moim pierwszym wytworem, ale chciałam, żeby to optymistyczne zdjęcie było na samym przodzie posta, dlatego będzie nie po kolei. Tak więc cały zestaw powstał z benzynkowych koralików Preciosa - całkiem fajne są, tylko trochę drogie. Kolczyki metodą beaded balls fajnie pasują do sznurów. Koraliki są trochę przezroczyste więc nawlekłam je na czarny kordonek co dało ciekawy efekt - ni to jasne, ni to ciemne :) A teraz szczegóły:
A teraz mój "pierwszy raz" - bransoletka z bezbarwnych koralików nawleczona na cieniowaną nitkę w odcieniach szarości. Koraliki odprute od starej bluzki ;) jest grubsza od powyższej bo koraliki większe
Strasznie mi się nie podoba powszechnie stosowane zapięcie typu toggle (jakoś tak) ale widzę, że jest to bardzo uzasadnione konstrukcyjnie rozwiązanie. Chyba się jednak przełamię i zakupię coś takiego, bo moje małe karabińczyki są do tego dość lipne.
Poza tym wydaje mi się, że zapomniałam Was poinformować, że skończyłam juz musztardowy sweter - jestem prawie pewna, że o tym nie wspominałam, chyba, że coś mi się pomieszało. Myślałam, że będzie dopiero na przyszły rok, ale same widzicie co mamy za oknami. Zdjęcia zrobię dopiero po świętach :)
A propos świąt to oczywiście życzę Wam, żeby były bardzo udane, żeby okna same się umyły, firanki same wyprały i rozwiesiły, dywany wytrzepały, kurze odkurzyły, mazurki upiekły, jajca pomalowały, kartki wysłały itp, itd. albo żebyście miały do tego tak niefrasobliwy stosunek jaki ja mam od lat :-) Może jak zostanę żono-matką to poczuję się bardziej zobowiązana do hołdowania tradycjom świątecznego zapieprzu, ale na razie się nie zanosi :)
To by było z tematu moich przemyśleń. Dziękuję Wam, że zachęcacie mnie do dzielenia się swoimi refleksjami z gatunku "różne", ale muszę ostrzec, żeby nikt się nie obrażał o to co tu piszę, bo nie chcę nikogo urazić. Na razie pewnie nie ma powodów, ale prędzej czy później ujawnię się ze swoimi publicznie potępianymi, niepoprawnymi politycznie i społecznie poglądami :)