niedziela, 24 lutego 2013

Podaj dalej

Goście pojechali za to przyszły paczki, w tym przesyłka od EveArt w ramach znanej Wam zapewne zabawy "podaj dalej". Oto co otrzymałam: zeszycik wiązany na wstążeczkę, karteczkę urodzinową (do wykorzystania, rzecz jasna :)), dwie zawieszki-zające, liścik i słodycze, które zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach ;) Zdjęcia niestety nie pokazują w pełni jakie to wszystko śliczne i starannie wykonane. Jestem zachwycona, tym bardziej, że papiery to nie moja działka i sama bym takich śliczności na pewno nie zrobiła :) Szczególnie rozczuliły mnie zające, które wiszą już na oknie, wzbogacając moją małą kolekcję :)




Jak już wspomniałam, zdjęcia nie powalają na kolana bo robiłam je na szybko (baterie na wykończeniu) i przy nie najlepszym oświetleniu gdyż wreszcie mam wolny dzień i pospałam sobie do południa ;)

Jeszcze raz dziękuję Ewie za sympatyczną niespodziankę i zapraszam Was do odwiedzenia jej bloga, gdzie niebawem pojawią się zapewne lepsze fotki tego, co dostałam.

A teraz czas spełnić zabawową powinność - niniejszym ogłaszam wspomnianą zabawę u mnie!
Pierwsze trzy osoby, które wyrażą chęć wzięcia udziału w zabawie w komentarzu pod tym postem otrzymają ode mnie drobne prezenty do końca marca. Te same osoby zobowiązane są po otrzymaniu przesyłki zorganizować zabawę u siebie :)
Zabawa dla osób prowadzących bloga, przesyłka tylko na terenie Polski.

Mam nadzieję, że znajdą się chętne osoby :) Po wpisaniu komentarza proszę o maila (anza.art.pl@gmail.com) z adresem do wysyłki. Zachęcam również do wpisania swoich sugestii, które pomogą mi sprawić Wam radość np. ulubiony kolor, motyw, technika, która Wam się spodobała. Jeśli nie, będziecie zdane na mój gust ;)

wtorek, 12 lutego 2013

Sutaszu ciąg dalszy

Postanowiłam napisać dziś nowego posta, bo od jutra nie będę mogła swobodnie dysponować czasem ze względu na wizytę gości. Potem oczywiście wszystko wróci do normy, ale zapewne w najbliższym czasie nie powstanie zbyt wiele nowości...
Tymczasem w wyniku natchnienia, którego efektem był m.in. wisior z poprzedniego posta, którego pozwolę sobie nazywać odtąd "pawim ogonem" - dziękuję Wam, kochane, za to porównanie, w życiu nie wymyśliłabym lepszego :) oraz za pozytywne recenzje tegoż wisiora - taaak, na o czym to ja pisałam..? Otóż powstał jeszcze jeden wisior, również bezimienny ;) Projekt swoje, wisior swoje, jak zawsze, ale udało mi się w końcu wykorzystać przepiękny kamień, w którym zakochałam się kiedyś od pierwszego wejrzenia i musiałam go mieć. Potem okazało się, że moja wizja jest do niczego, bo dziurka jest za mała żeby przeszedł przez nią sznurek (tam i z powrotem!) więc kamień przeszedł w stan "dojrzewania". I oto stało się jasne, że ubrany w sutasz ma rację bytu! Jestem z niego szalenie zadowolona, choć jak zawsze bez małych problemów się nie obejszło. Oto i on:

Tył podklejony czekoladowym filcem. Krawatka, podobnie jak poprzednio, została doklejona do najwyżej położonego elementu od wewnątrz. Wisior nie ma na razie żadnego łańcuszka bo mam pewną koncepcję ale nie udało mi się jeszcze zdobyć materiałów. To chyba największy sutaszowy obiekt jaki do tej pory uszyłam :-)

Skoro już jesteśmy w tym klimacie, pokażę od razu broszkę, która miała być w stylu a-la-folk (mam nadzieję, że jest...). Projekt zakładał co prawda, że to będzie kolczyk, ale syntetyczna koronka jest zbyt szorstka - drapałaby w szyję, a to żadna frajda. Element został więc przerobiony na małą broszkę. W środku jest drewniany koralik ze starych korali mamy plus koraliki szklane i koronka z archiwum x.

  

Słabo widać koronkę, ale ona tam jest i gryzie :)

To tyle robótek u mnie. Sweter dalej się "dzieje". Jestem przepracowana i aż nie mam siły nawet na robótkowanie :/ W dodatku dała mi się dziś we znaki nieznajomość języka niemieckiego - zamiast jęczmiennego kupiłam piwo pszeniczne, którego nie cierpię :-( bez obrazy dla miłośników pszenicy, ale to piwo ma posmak mydła :/ Jęczmień to jedyne właściwe zboże browarnicze - nie ma to jak jasne-pełne ;)
 

czwartek, 7 lutego 2013

Tajemniczy wisior

Projekt leżał gotowy czekając na sznurki w odpowiednich kolorach. Od początku wiedziałam, że kolory mają być dokładnie takie i w żadnym wypadku inne :) Oczywiście jak zwykle pierwotny zamysł musiał ulec pewnym niezbędnym modyfikacjom, ale wszystko się udało i wyszedł dokładnie taki, jaki miał być, czyli taki "mój" ;) Ten wzór nie ma jeszcze nazwy bo jakoś nic nie przychodzi mi do głowy kiedy na niego patrzę...


Nie zrobiłam zdjęcia tyłu, ale czarny łańcuszek jest przewleczony przez zwykłą, małą krawatkę przyklejoną do sznurka moim nowym nabytkiem - dwuskładnikowym klejem żywicznym. To była pierwsza próba i jestem pozytywnie zaskoczona łatwością użycia i siłą wiązania tego kleju. Trochę żałuję, że kupiłam wersję szybkoschnącą, ale wszystko ma swoje zady i walety ;) jak mawiał pewien profesor.
Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo ja jestem zadowolona. Z resztą to nie koniec moich sutaszowych szyjątek, ale o tym innym razem ;)
ach, zapomniałabym powiedzieć - łańcuszek został połączony na "ślepo", czyli bez zapięcia, ot, po prostu wkłada się przez głowę (nie będzie się tak plątał we włosy...), długość - piersiowa ;) na początku chciałam zrobić "pępkową" ale byćmoże zachowam go dla siebie a ja kiepsko wyglądam w długaśnych naszyjnikach...

Poza tym wciąż "męczę" musztardowy sweterek - że też zachciało mi się go przerabiać ;) pociechą jest myśl, że będzie na pewno ładniejszy niż był, bardziej zwarty a nie taki sflaczały wór.
Dziś tłusty czwartek, mam nadzieję, że zjadłyście pączki i inne bomby kaloryczne - ja zjadłam już 4 pączki i zaraz zabieram się za piątego :D Trzymajcie się ciepło!

sobota, 2 lutego 2013

Wiosna

Jeszcze zanim nadeszło ocieplenie zachciało mi się kolczyków w kolorze przywodzącym na myśl wiosnę :) Kolczyki Wanda miałam ochotę zrobić raz jeszcze bo wzór, który na początku mnie nie zachwycił po dodaniu łańcuszków przekonał mnie do siebie a Wasze komentarze pod czarnymi Wandami utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie zrobiłam gniota :D Tak więc prezentuję wersję jasnozieloną. Nici Aida.


A że nitki trochę zostało to zrobiłam jeszcze klasyczne Małgorzatki z dodatkiem bieli. Chyba wolę je z cieńszych nici - wychodzą mniejsze - ale nie ma co marudzić ;)


Poza tym podbudowałam ostatnio troszkę moje zapasy koralików i innych dupereli biżuteryjnych. Jedną z najnowszych inwestycji były małe skrzydełka zakupione z myślą o aniołkach. No i tak zrobiłam aniołki :) Moim zdaniem całkiem sympatyczne, choć sezon "aniołkowy" już minął, ale z drugiej strony kto powiedział, że aniołki urzędują tylko w święta? ;)


Robią się ostatnio różne rzeczy, na zmianę. Wczoraj znów wzięło mnie na sutasz. Szyłam do późnej nocy, kończyłam dzisiaj. Mam nadzieję zebrać się w sobie i powykańczać kilka zaległych drobiazgów. Jak na złość zaginęły mi jedne bigle. Niby nic, głupie bigle, ale to były srebrne bigle :/ a ja się uparłam, że do tych kolczyków mają być srebrne i koniec.

Dziękuję za wszystkie odwiedziny a zwłaszcza za pozostawione komentarze :)