Tymczasem w wyniku natchnienia, którego efektem był m.in. wisior z poprzedniego posta, którego pozwolę sobie nazywać odtąd "pawim ogonem" - dziękuję Wam, kochane, za to porównanie, w życiu nie wymyśliłabym lepszego :) oraz za pozytywne recenzje tegoż wisiora - taaak, na o czym to ja pisałam..? Otóż powstał jeszcze jeden wisior, również bezimienny ;) Projekt swoje, wisior swoje, jak zawsze, ale udało mi się w końcu wykorzystać przepiękny kamień, w którym zakochałam się kiedyś od pierwszego wejrzenia i musiałam go mieć. Potem okazało się, że moja wizja jest do niczego, bo dziurka jest za mała żeby przeszedł przez nią sznurek (tam i z powrotem!) więc kamień przeszedł w stan "dojrzewania". I oto stało się jasne, że ubrany w sutasz ma rację bytu! Jestem z niego szalenie zadowolona, choć jak zawsze bez małych problemów się nie obejszło. Oto i on:
Tył podklejony czekoladowym filcem. Krawatka, podobnie jak poprzednio, została doklejona do najwyżej położonego elementu od wewnątrz. Wisior nie ma na razie żadnego łańcuszka bo mam pewną koncepcję ale nie udało mi się jeszcze zdobyć materiałów. To chyba największy sutaszowy obiekt jaki do tej pory uszyłam :-)
Skoro już jesteśmy w tym klimacie, pokażę od razu broszkę, która miała być w stylu a-la-folk (mam nadzieję, że jest...). Projekt zakładał co prawda, że to będzie kolczyk, ale syntetyczna koronka jest zbyt szorstka - drapałaby w szyję, a to żadna frajda. Element został więc przerobiony na małą broszkę. W środku jest drewniany koralik ze starych korali mamy plus koraliki szklane i koronka z archiwum x.
Słabo widać koronkę, ale ona tam jest i gryzie :)
To tyle robótek u mnie. Sweter dalej się "dzieje". Jestem przepracowana i aż nie mam siły nawet na robótkowanie :/ W dodatku dała mi się dziś we znaki nieznajomość języka niemieckiego - zamiast jęczmiennego kupiłam piwo pszeniczne, którego nie cierpię :-( bez obrazy dla miłośników pszenicy, ale to piwo ma posmak mydła :/ Jęczmień to jedyne właściwe zboże browarnicze - nie ma to jak jasne-pełne ;)
cudeńka :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWisior jest świetny -pozaplatany jak lubię ;), i faktycznie przepiękny kamień.
OdpowiedzUsuńprzez ciebie coraz bardziej się kocham w sutaszu. Wisior i broszka są prześliczne.
OdpowiedzUsuńSwetne sa Twoje sutaszki:-) troche mi brakowalo znajomosci tej techniki przy produkcji bizuterii krolewskiej:-) pawie oko jak sie patrzy:-) pozdrawiam i milego " gosciowania".
OdpowiedzUsuńKamień faktycznie przepiękny w ciekawym połączeniu w moich kolorach...maleństwo ładnie prezentuje z koroneczką - nietypowe połączenie daje piękną całość ...Pozdrawiam miło :)..
OdpowiedzUsuńPiękne te twoje sutaszki. Wisior taki dostojny, no i te kamienie- ciekawe. Ja też właśnie wczoraj ukończyłam szycie wisiora ale jeszcze nie jest wykończony :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
cudny wyszedł ten wisior i jakie piękne połączenie kolorów!:)
OdpowiedzUsuńpiękny wisior.Tez po moich broszkach złapałam bakcyla na wisiory.
OdpowiedzUsuńMiłego relaksowania się w gronie znajomych.Zawse to dobra okazja na podładowanie akumulatorów..pozdrawiam.
Obiecuję, że też kiedyś spróbuję sutaszu:-) Teraz muszę się zadawalać patrzeniem jak ktoś robi takie cudeńka...
OdpowiedzUsuńTen czekoladowy wisior jest wprost obłędny. Uwielbiam takie klasyczne łączenie kolorów. Wygląda perfekcyjnie. Dziękuje za odwiedziny i wszystkie dobre słowa. Oczywiście zapraszam do mojej pracowni. Mieści się w Łodzi na ulicy Sienkiewicza 79. Na mojej stronie jest telefon do mnie. Pozdrawiam serdecznie , Grzegorz.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wisior wyszedł,kamień bardzo intrygujący,pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńŻe też ja tu wcześniej nie zaglądałam! Piękności tworzysz, zwłaszcza sutaszowe! Ta broszka wygląda, jakby się szeroko uśmiechała :D Taka super pozytywna!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie na candy :)
ale piękności czarujesz
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wisior:) Podziwiam osoby, które potrafią wykonać coś z sutaszu:)
OdpowiedzUsuń