niedziela, 19 stycznia 2014

Powracam w nowym roku

Witajcie po dłuższej przerwie spowodowanej różnymi sprawami, w tym kolejną daleką przeprowadzką. Coś tam sobie robię, ale ostatnio niewiele, gdyż ostatnie dwa tygodnie poświęciłam na konserwację ścian w nowym pokoju. Na razie chciałam jednak jakoś zaznaczyć swoją obecność nowym postem, a że poprawiałam ostatnio parę bluzek to o tym dziś będzie.

Golfik zakupiłam jakiś tydzień temu w bardzo sympatycznym sklepiku. Nie raz już pewnie narzekałam, że ciężko mi znaleźć ubrania na siebie ze względu m.in. na zbyt krótkie rękawy. Tym razem miałam szczęście - golfik miał doły rękawów namarszczone gumeczką - wystarczyło ją wypruć :)


 A teraz druga, tym razem bardziej spektakularna metamorfoza. Wiele lat temu kupiłam sobie taką oto bluzkę - zgodną z ówczesnymi trendami (a to mnie rzadkość ;))

Lubiłam ją, chociaż pasek ze sztucznego tworzywa powodował pocenie na brzuszku a sznurki trochę irytowały kiedy zakładałam coś na wierzch. Potem jednak jakoś straciłam do niej serce, a że żal było wyrzucać postanowiłam przerobić, bo marnotrawstwa nie zniesę. Odprułam więc pasek i tasiemki...

Ale po pasku zostały dziurki w materiale i jakoś nie chciały zniknąć więc wzięłam czarną koronkę - wstyd się przyznać - 35-letnią (!) 

I naszyłam na satynopodobną wstawkę :) Jestem zachwycona efektem. Bluzka nie miała jeszcze oficjalnej premiery "w towarzystwie" ale coś mi się wydaje, że nikt jej nie pozna :D

Zdjęcia nie są specjalnie udane bo fiolet to trudny kolor dla mojego aparatu a ta satynopodobna, lekko połyskująca wstawka to już za nic na świecie nie chciała się uśmiechnąć do zdjęcia...

Zawsze bardzo się cieszę kiedy uda mi się ocalić jakąś rzecz przed przedwczesną eksmisją z szafy albo po prostu sprawić, że jest ładniejsza lub bardziej funkcjonalna. Ciężko to nazwać szyciem, ale mam nadzieję, że i tego kiedyś się nauczę.

A co do pierwszej bluzki - kupiłam ją tym chętniej, że jest to wyrób polskiej (bardzo zacnej) firmy Wadima. Dobrze jest wspierać polski przemysł odzieżowy zamiast nabijać kieszenie zagranicznym sieciówkom (choć to nie jest mój wyznacznik przy kupowaniu, po prostu cieszę się, kiedy uda mi się znaleźć coś fajnego wśród mniejszych polskich marek). Ale z żalem przyznaję, że wspieranie takich firm jak Wadima nie jest łatwe, przynajmniej dla mnie - otóż ubrania w moim rozmiarze są dedykowane dla osób o wzroście 150-164 a ja mam dużo, dużo więcej. Wiem też, że niskie a tęgie osoby mają ten sam problem. Czasem myślę sobie, że najprościej byłoby w końcu nauczyć się szyć i móc wypiąć się na sklepy (przynajmniej w pewnym stopniu). Niektórzy korzystają z usług krawcowych, co popieram ale sama nie praktykuję bo nie mam sprawdzonego fachowca. Trochę sobie pogderałam ;-)

Mam nadzieję, że ciepła zima Wam służy i że następny post pojawi się szybciej niż ten ;) zwłaszcza, że mam motywację w postaci wymianki z pewną miłą osóbką... Buźka!

5 komentarzy:

  1. Przeróbka dodała uroku fioletowej bluzce. Ja lubię gdy bluzki nie mają zbyt dużo dekoracji jak paski czy sznurki. Koronka bardzo tu pasuje. Na wierzch można założyć sweterek i nic nie będzie odstawało.

    OdpowiedzUsuń
  2. wow koronka wiekowa...a zupełnie po niej tego czasu nie widac ;)
    przeróbki udane...
    ucz się szycia ucz, bo Ty czego się nie chwycisz to uparcie dążysz do perfekcji zatem na pewno warto będzie poczekac na Twoje zmagania z szyciem :)
    pozdrawiam i częściej wpadaj :P

    OdpowiedzUsuń
  3. no Kochana bluzka wyglada genialnie! uwielbiam takie wstawki koronkowe i też mam taką z paskiem, w której już nie chodzę więc może też coś spróbuje sobie pokombinować:) A golfik ma cudny wzór:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie również urzekł wzorek na golfie - bardzo takie "koronkowe" lubię. Fioletowa bluzka zyskała nowe lepsze życie i będzie wdzięczna, chociażby w noszeniu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ciekawa odmiana dla bluzki:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!