niedziela, 12 czerwca 2016

Recenzja metalowego czółenka

Witajcie!

długo mnie tu nie było, miałam różne sprawy ale w końcu powracam z, mam nadzieję, interesującymi treściami ;-)

Bardzo dawno temu zaczęłam przygotowywać recenzję metalowego czółenka , które otrzymałam dzięki uprzejmości pasmanterii HaftiX z Białegostoku. Używam go od marca, prawie wszystkie prace, które pojawią się na blogu w najbliższej przyszłości wyszły właśnie spod tego czółenka :)

Czółenko firmy SKC jest w całości wykonane z metalu w kolorze srebrnym. Nić jest nawijana na wyjmowaną szpulkę, na jednym z końców znajduje się szydełko.
Czółenko przychodzi zapakowane w kartonowo-plastikowe opakowanie, nie posiada dodatkowej szpulki.

Konstrukcja SKC jest bardzo prosta i sprawia wrażenie trwałej, nie ma co się zepsuć. 
Wymiary:
długość: 72 mm
szerokość: 22 mm
głębokość: 9 mm
średnica szpulki: 22 mm

Na szpulce mieści się 5,5 m Aidy 10. 





A teraz moje wrażenia :-)

  1. Zacznijmy od tego, że jestem pozytywnie nastawiona do czółenek ze szpulką - zaczynałam od takich i pomimo prób z innymi typami jestem im wierna. SKC odpowiada mi jeśli chodzi o jakość wykonania i solidność. Jest mocne, nie posiada elementów, które mogłyby łatwo się złamać albo zepsuć. Krawędzie blaszki nie są ostre więc nie grozi nam skaleczenie.
  2. Szpulka wyjmuje się i zakłada dość opornie, ale nie na tyle, żeby sprawiało to kłopot - to daje nadzieję, że nie "wyrobi się" zbyt szybko, ale takie rzeczy wiadomo po kilku latach użytkowania a nie miesiącach (po 3 mies. czółenko nie zmieniło się ani odrobinę). Szpulka ma standardową, szpulkową pojemność. Trzyma się mocno i stawia dobry opór przy pociąganiu nici. Niestety, gładkość brzegów szpulki utrudnia "wracanie" wyciągniętej wcześniej nici na szpulkę, palec trochę się ślizga.  
  3. Szydełko na końcu to bardzo fajna sprawa :) trochę się go bałam bo wygląd ma toporny, nie zapowiadało się najlepiej. Podczas użytkowania okazało się, że da się z nim pracować, zwłaszcza przy dużych i średnich pikotkach. Jeśli chodzi o bardzo małe pikotki to rzeczywiście nie spisuje się dobrze, lepiej sięgnąć po inne szydełko. Jego zaletą jest to, że nie jest długie ani ostre przez co nie zahacza się w czasie wyplatania i nie przeszkadza.
  4. Nie wiem, jaka jest odporność tej blaszki na korozję, ale zauważyłam, że przy jasnych niciach trzeba zachować szczególną ostrożność, żeby się wciągnąć nitki pod szpulkę. Mi się to przydarzyło i wybrudziło mi beżową nić. Po prostu nie można nawijać nici bez opamiętania na szpulkę bo potem może z niej spaść i się wkręcić. Biorąc pod uwagę jak mocno oprawa ściska szpulkę łatwo sobie wyobrazić, że wyciąganie wciągniętej nici jest kłopotliwe.
  5. Nie znalazłam zapasowych szpulek do tego czółenka więc trzeba pilnować tego, które się ma bo jak się zgubi to bida :)
  6. Pracowało mi się z nim bardzo przyjemnie. Nie zdetronizowało moich ulubionych Prym ale nie powiedziałabym też, że jest gorsze - jest równie dobre, a pod pewnymi względami nawet lepsze :) Dobrze sprawdziło mi się w pociągu. Pracowałam oczywiście z różnymi nićmi i nie widzę różnicy. Wszystko zależy od tego jak duże robi się pikotki.
Czółenko oceniam na 5, na pewno będę miała je na uwadze jeśli zechcę dokupić sobie nowe :-)

Mam nadzieję, że moja recenzja okaże się dla kogoś przydatna, i że podobają Wam się takie wpisy. Chciałabym opisać w ten sposób wszystkie moje czółenka, ale zobaczymy co z tego wyjdzie ;-)


Tymczasem pozdrawiam Was bardzo serdecznie i idę nadrabiać niewyobrażalne wręcz zaległości blogowe :*

1 komentarz:

  1. To ja Ci kochana chętnie sprezentuję takie czółenko, w razie bidy będziesz miała zapasowe. Nie cierpię tego czółenka i nie zamierzam się do niego przekonywać nigdy więcej. Pracuję chyba z dwudziestoma różnymi czółenkami, a po to nie sięgam, pierwsze próby mi wystarczyły. Te krawędzie wpijają mi się w rękę, szydełko nie spełnia swojej funkcji, nitka rozwija mi się z czółenka... Takie są moje wrażenia. Cieszę się, że opisałaś swoje doświadczenia, czekam na kolejne. Pisałaś, że pracujesz Prymem ze szpulką. Ja je lubię, dopóki się nie wyrobi szpulka... Potem już sama beznadzieja, a szkoda, bo tam się szybko nawija szpuleczkę i szydełko jest przydatne. Odezwij się do mnie z adresem, to podeślę Ci czółenko :) kasian-79@o2.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!