Przy okazji tego naszyjnika wspomniałam, że uszyłam też drugą wersję, ale nie wykończyłam więc nie godzi się pokazywać. Potrzebne elementy dotarły więc mogłam w końcu go sfinalizować :) Nie wiem, co to za kamulec, kupiłam kiedyś kilka takich na promocji - jeszcze ze dwa mi zostały :) wisior jest większy i cięższy niż w wersji pierwszej co uważam za zaletę, bo się aż tak nie "merda". Wykończony dla odmiany nie filcem a sztuczną skórką, którą oceniam pozytywnie :)
A teraz co nieco o impregnacji. Pierwsze próby za mną, więc mogę powiedzieć, że nanoimpregnat z beading.pl spisuje się bardzo dobrze - wygodny w użyciu, niewidoczny i działa (sprawdziłam!). Wypróbowałam go też do frywolitek - też jest niewidoczny; testu na wodę nie robiłam, ale skoro działa na sutaszu to na frywolitce też. Wykonałam też próbę impregnowania sutaszu impregnatem do obuwia firmy Moutval (ok. 25zł/250ml) też jest ok, choć po kilku pryśnięciach sutasz zrobił się strasznie mokry. Ten impregnat ma dość szerokie zastosowanie jeśli chodzi o buty - zarówno różne rodzaje skóry i materiał. Myślę, że lepiej by jednak było używać preparatu przeznaczonego typowo do tkanin, ten do butów co prawda nie niszczy prac, ale wydaje mi się strasznie...hmm... ordynarny ;D
Znów zabrałam się za szydełkowanie dziwnych rzeczy ;)
Śliczny wisior :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli to jest kamień, to doskonale oprawiony.
OdpowiedzUsuńPiękny wisior... Bardzo chciała bym taki... :))
OdpowiedzUsuńSkromna ciekawa forma przypomina mi trochę afrykański talizman...Szydełkowanie dziwnych rzeczy już jestem ciekawa co to takiego..
OdpowiedzUsuń