poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kolorowo / Colourful

Witajcie!
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim postem :*

Ostatnio prezentowałam kolczyki w stonowanych kolorach więc dziś dla odmiany będzie kolorowo.
Na pierwszy ogień pójdą kolczyki na sztyftach (których jeszcze nie dokleiłam, żeby łatwiej się fotografowało ;-)). Kolczyki zrobione są z chińskiego sutaszu, który jest trochę grubszy od pozostałych rodzajów, wydaje się taki "mięsisty". Oprócz grubości wyróżnia go szeroka gama kolorystyczna, w tym nietypowe kolory, takie jak te "żarówy". Osobiście dobrze mi się z nim pracuje, ale dużo trudniej zrobić zdjęcie, które odda te kolory - udało się, ale kosztem tła, które wyszło szare choć jest białe...


Kolejna pstrokata praca ostatnich tygodni to kolejny, drugi już, motyl. Pierwszy nadal nie został przetworzony a ja już zmajstrowałam kolejnego ;-) Tym razem przerobiłam pierwowzór (klik) jeszcze bardziej i dodałam głowę. Myślę, że motyl jest zadowolony, że ją posiada ;D Nici ręcznie farbowane + żółte "gotowce". Nie wiem, czym będzie ten motyl, ale mógłby być zakładką do książki, co myślicie?


Ostatnio na swoim blogu Iwonka zadała w ramach zabawy 7 bardzo ciekawych życiowych pytań, prawdopodobnie każdy z nas czasem zastanawia się nad niektórymi z tych spraw. Postanowiłam wypowiedzieć się w niektórych, ale nie wszystkich na raz, bo nikomu by się nie chciało czytać tego wszystkiego co mam do powiedzenia ;-)

Dziś odniosę się do pytania nr 3: Czy Twoim zdaniem sześciolatki w szkole dobrze się czują?

Czuję się upoważniona wypowiedzieć się w tej sprawie bo sama poszłam do szkoły jako 6-latka choć wtedy to była wyjątkowa sytuacja i musiałam dostać zaświadczenie z poradni psychologiczno-pedagogicznej, potwierdzające, że się nadaję. Czyli dokładnie tak jak teraz niektórzy rodzice zabiegają o zaświadczenia, że ich dziecko się nie nadaje, tyle, że na odwrót. Nienawidziłam chodzić do szkoły - mówię to bez ogródek. Trafiłam do klasy, w której się nie odnalazłam i trwałam w niej 4 marne lata, po tym czasie z ulgą i nadzieją zmieniłam szkołę i odżyłam. Jeśli chodzi o wyniki w nauce z tym nie miałam problemów, a rysowałam najlepiej w klasie. Jednak w relacjach z rówieśnikami poniosłam porażkę. Nie uważam, żeby pani z poradni źle mnie oceniła albo zaniedbała czegokolwiek - do dziś pamiętam różne zadania, które musiałam wykonać, żeby pani mogła orzec o stanie mojego rozwoju (przypominało to trochę zadania z testów IQ). Po prostu byłam dzieckiem nieśmiałym, skrytym, "dziwnym". Ale o ile inteligencję czy spostrzegawczość i zdolność wyciągania wniosków można zbadać prostymi metodami, o tyle przystosowanie społeczne widać dopiero w grupie rówieśników, tego nie da się sprawdzić w "sterylnych" warunkach. Wszystko zależy od konkretnej osoby i grupy w jakiej się znajdzie, a tego nie da się przewidzieć.
Podsumowując nie uważam, żeby posyłanie 6-latków do szkoły było zbrodnią przeciwko ludzkości i miało odbierać dzieciństwo i powodować traumę na całe życie. Zwłaszcza, że nowy program uwzględnia to, że dzieci są młodsze - o to nie musimy się martwić. A czy szkoła odbiera dzieciństwo? bez przesady - to, że ma się trochę mniej czasu na zabawę nie sprawia, że nie ma się go wcale. Jakoś wielu rodziców nie przejmuje się "zmarnowanym" dzieciństwem kiedy organizuje dzieciom niemal cały wolny czas na zajęcia zorganizowane typu angielski, tenis, fortepian itp. I te dzieci żyją i nie zostają seryjnymi mordercami. A w czasach, kiedy standardem stał się brak rodzeństwa wcześniejsze pójście do szkoły dla wielu dzieci oznacza po prostu wcześniejszą socjalizację :-)
Piszcie co Wy myślicie :-)

Pozdrawiam!


Hello!

Last time I showed you "calm-coloured" earrings, so today it'll be colourful. This small earrings are made from Chinese soutache tapes, which are a bit thicker than other types, and which have large selection of colours, including garish once, like in this earrings. I like this tape but colours, I've used are very difficult to photo - that's why background is grey though is't white in reality.

Another colourful thing is second butterfly - the same pattern but changed a little - this butterfly has a head; I think it's glad of having it ;-) I used my hand-dyed thread and no-name yellow one. I don't know what I'll do with my butterfly but it might by a bookmark, what do you think?

Greetings!

4 komentarze:

  1. Bardzo ładne te neonki. Będą pięknie wyglądać przy letniej opaleniźnie. Motylek frywolitkowy bardzo misterny. Śliczne prace.

    OdpowiedzUsuń
  2. Neonki fajne :) Też mi się dobrze pracowało na chińskich sznurkach, ale w moim przypadku efekt końcowy nie taki delikatny jak przy zwykłych sznurkach
    Motylki można wykorzystać jeszcze jako ozdoba np. karty urodzinowej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolorki kolczyków nietypowe jak na sutasz, ale za to bardzo wyróżniające. Bardzo ładne te maleństwa. Motylek świetny, na pewno znajdziesz fajne zastosowanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny, dopracowany motylek. Co do posyłania dzieci wcześniej do szkoły to wg mnie decyzja powinna należeć do rodziny, bo to indywidualna sprawa i każde dziecko jest inne. Ty zaś, z tego co widzę jesteś osobą która czuje bardziej i przez to żyje mocniej -wielki dar, ale i przekleństwo.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!