Witajcie!
Wstyd to i hańba - frywolitek nie było na blogu od LISTOPADA!!!
Nie wiem jak, nie wiem dlaczego ale trzeba to jak najszybciej zmienić. Przy okazji uświadomiłam sobie zaległości w publikowaniu tworów :/
Na początek drobnica a więc po pierwsze motylki:
I po drugie takie małe, puchate kwiatki:
Tego rodzaju drobiazgi powstają zwykle kiedy chcę uwolnić czółenko od pozostałej nici bo zostało za mało na coś większego a za dużo, żeby wyrzucać :) robię sobie wtedy motylki albo takie małe kwiatki i nic(ć) się nie marnuje. Czasami robię je też kiedy nie mam na nic ochoty: niby coś bym porobiła ale sama nie wiem co ;-)
Strasznie u mnie gorąco, u Was pewnie też. Ja znoszę upały w miarę dobrze, jestem tylko bardzo senna w ciągu dnia. Kocica też dużo śpi i snuje się po mieszkaniu w poszukiwaniu najchłodniejszego kawałka podłogi :D
Serdecznie pozdrawiam!
Twoja frywolitkowa biżuteria, zawsze mnie zachwyca, chociaż za owadami akurat nie przepadam. Piszesz gorąco,u nas też,ja jakoś to znoszę. Gorzej było,jak pracowałam w biurze, gdzie temperatura dochodziła do 37 stopni, mózg stawał,dużo młodsi ode mnie mdleli i karetki ciągle krażyły, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolorowe maleństwa:) Też w taki sposób uwalniam czółenka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUrocze maleństwa. Zaintrygowały mnie "ciałka" tych motylków, to jakieś koraliki, czy jakieś połączenie z drucikiem? jak sie dłużej przyglądam to chyba połączenie druciku/linki z koralikami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-) a czółenka uwalniam podobnie :-)
Śliczne motylki;) Nic się u Ciebie nie marnuje;)
OdpowiedzUsuńNiesamowite ! Urocze maleństwa :O)Ala
OdpowiedzUsuńPiękne motylaski :D:D:D
OdpowiedzUsuń