I znowu sweter :) Narobiłam zdjęć i teraz będą same swetry ;P Żartuję, aż tyle tego nie ma ale co mam to zamierzam w końcu pokazać. Dziś będzie mój ukochany pulower przerobiony ze starego swetra, zrobionego przez babcię F. - aż żal było go pruć, zrobiony jak na maszynie. W każdym razie sweter był mały, a ja jestem duża ;) więc wystarczyło tylko na pulower z głupim rękawkiem. Jest wyjątkowy gdyż zwykle najbardziej lubię swetry, nad którymi najwięcej się naklęłam. Ten o dziwo poszedł gładko. Miałam kłopot tylko z kołnierzem szalowym bo nie robiłam go nigdy i nie miałam żadnego przepisu, mama nie umie bo nie lubi a babcie już mi nie pomogą, ale w końcu się udało.
Strasznie lubię takie swetry z krótkim rękawem. Wcześniej nazwałam go "głupim" i to całkiem umyślnie - jakoś tak się przyjęło, że tak z mamą nazywamy takie małe rękawki :) Wzór opracowałam sama i jestem z niego bardzo dumna. Dałam się też namówić mamie na zrobienie go "na prosto" czyli bez wcięcia w talii. Praktycznie zawsze robię wcięcie, bo jedną z nielicznych zalet mojej pokracznej figury jest szczupła talia i dlatego nie chowam jej w luźnych ciuchach (tak, obnoszę się z tym atutem z całą bezczelnością ;)). W każdym razie dzięki licznym warkoczom sweter sam się układa jak należy - łatwa robota i dobry efekt, to lubię :)
A teraz z innej beczki. Dawno, dawno temu postanowiłam, że osoba, która umieści 500 komentarz na moim blogu nie zostanie bez nagrody :) I oto nadszedł czas - lada chwila padnie pińcetny komentarz. Ogłaszam więc wszem i wobec, że wynagrodzę go małym upominkiem, także zachęcam do komentowania :)
Jutro mam w końcu wolne, więc uczciłam ten wieczór piwerkiem i czipsami :) no i mam dobry humor ;) Ostatnio przeczytałam w pewnej gazecie (zanim przerobiłam ją na koszyczek ;)), że oszczędne użytkowanie odzieży to najprostszy sposób na ekologię. Otóż chodzi o to, żeby po pierwsze, nie kupować rzeczy niepotrzebnych, nie ulegać kaprysom i krótkim modom. Po drugie szanować te rzeczy, które się ma. Podoba mi się ta postawa - drażnią mnie ubrania, które mam ale nie lubię a wyrzucić żal bo niezniszczone. Zdecydowanie wolę mieć ciuchy, które lubię i noszę, aż kompletnie się zeszmacą. Moja siostra ma genialną politykę odzieżową - "jeśli od roku czegoś nie nosiłaś to pozbądź się tego!". Trochę radykalne, ale w sumie słuszne. Jeśli wiem, że nie będę czegoś więcej nosić staram się znaleźć kogoś, komu może się to spodobać. Sama też mam wiele "zdobycznych" ciuchów, które przestały się podobać, znudziły lub zrobiły na kogoś za małe. Mam też kilka takich, które czekają, aż nauczę się szyć :) Szmateksy (zwane też lumpeksami lub ciucholandami, w zależności od regionu Polski; niektórzy wolą "second hand" może lepiej brzmi, może lepiej się kojarzy) też są eko - w końcu wydłuża się droga przedmiotu X na wysypisko śmieci i jego długotrwały rozkład. Ja się nie wstydzę - ubieram się na szmateksach - w końcu nie szata zdobi człowieka.
Żeby nie było niejasności wyjaśniam, że ekologiem nie jestem. Nigdy nie przywiązałabym się do drzewa w Dolinie Rozpudy ani nie nazwała mordercą człowieka w futrzanej czapce. Myślę, że najwięcej możemy zrobić sami ze sobą, jeśli tylko zatrzymamy się na chwilę w tym konsumpcyjnym biegu.
Ależ sobie dziś pofilozofowałam :)
Pozdrawiam i przypominam o 500!
Pięknie potrafisz dziergać. Wykonane przez Ciebie sweterki chętnie bym założyła - są takie w moim stylu. Ten świetnie wygląda i bardzo ładnie leży. Zazdroszczę umiejętności, bo ja pozostałam na etapie szalika, choć potrafię go zrobić z warkoczykami:)
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy robisz :) A ten sweterek bardzo mi się podoba:) Sama też kilka zrobiłam ale to było wieki temu :)
OdpowiedzUsuńTeraz już brakuje mi czasu na druty :))
śliczny pulower :) jestem pod wrażeniem, szczególnie jeśli chodzi o wymyślanie wzoru :) ja korzystam tylko z gotowych :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKołnierz pięknie się układa, rękawek też nie jest głupi. Z tymi ciuchami to masz rację, zwłaszcza, że nie ilość, ale jakość ubrań gwarantuje elegancję, a zawalona szafa, to koszmar.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚliczny sweterek bardzo mi się podoba kołnierzyk, My też ubieramy się w szmateksach ale z mężem mówimy na to peweks:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprześliczny pulower. Gratuluje pomysłu!
OdpowiedzUsuńPulowerek wyszedł Ci ślicznie i ładnie leży :)
OdpowiedzUsuńMoja szafa to koszmar, bo nie pamiętam kiedy kupiłam sobie coś nowego, zawsze są pilniejsze potrzeby :(
Nie żebym specjalnie lubiła szastać kasą, nawet specjalnie nie lubię tych babskich zakupów, ale cała moja szafa nadawałaby się do wymiany, bo albo za ciasne albo znoszone. Po prostu stara baba w starych ciuchach :((
A właśnie że szata z ciucholandu zdobi człowieka, bo można upolować takie cacka, że ho, ho:) Ja tam rzadko kupuję ubrania w "zwykłym" sklepie. A pulowerek, o ile nie przepadam za żółtym, strasznie mi się podoba:) I fajnie w nim wyglądasz. Dziergaj dalej:))
OdpowiedzUsuń