wtorek, 5 czerwca 2012

W końcu frywolitki

Niesamowita sprawa - odkąd założyłam tego bloga nie pokazałam ani jednej frywolitki (poprawka: pokazałam tylko jedne mini-kolczyki)! Dziwne, bo do niedawna był to główny kierunek mojej twórczej działalności. Ale od jakiegoś czasu nie miałam zupełnie weny do frywolitek, głównie z braku pomysłów. Kilka dni temu nabrałam jednak ochoty na supłanie i spłodziłam kilka par kolczyków :)
Dziś pokażę te najprostsze. Jestem z nich szalenie dumna, bo to mój własny pomysł, niczym nawet nie inspirowany. W dodatku kolczyki robi się bardzo szybko i łatwo - wystarczy czółenko i koraliki. Odpada nawet nitka od strony kłębka :D





Te jasne to wersja nr 1, potem powstały te większe czarne (moi ulubieńcy!) a celem wykorzystania resztki nici - czarne mniejsze. Model nazywa się Weronika, polecam zwłaszcza osobom początkującym. Gdyby ktoś miał wątpliwości jak to zrobić to proszę pisać, mogę zrobić instrukcję :)
Pozostałe moje frywolitkowe twory pokażę następnym razem.
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Super kolczyki :) czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawe połączenie z takimi podłużnymi koralikami;-))JA tylko opanowałam frywolitke igłową, ale masz racje ta technika ispiruje i wciąga;-)pozdrawiam i czekam na dalsze twórcze prace;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ALE ŚLICZNE:) ja zakupiłam sprzęt do frywolitek ale jakoś nie mam czasu (mam kupę robotników-budują nam domeczek nasz wymarzony:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma co zgrabne te Weroniki, świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!