wtorek, 2 kwietnia 2013

Różne

Dopiero co wróciłam ze świąt i nie mam siły selekcjonować zdjęć tematycznie, więc będzie bardziej chaotycznie niż zwykle ;)
Jako, że szydełko i koraliki to dobre połączenie, zrobiłam jeszcze swego czasu takie dwie bransoletki z lnianego sznurka - bardzo wdzięcznie i szybko się je robi. Można nosić jedną, a można wiele, jak kto lubi


 I kolczyki jeszcze powstały. Pierwsze ze srebra, a to u mnie rzadkość, bo srebro jest drogie. Te jednak powstały na użytek własny, do różowego sweterka z falbanką (soł słit ;P) nie tak lekkie, jak lubię, ale zupełnie ok


I jeszcze takie kulki beaded beads z ogonkami z łańcuszków. Użyłam koralików srebrnych, złotych i miedzianych, co stworzyło mieniącą się w oczach całość o trudnym do określenia kolorze :)


 Mam też bransoletkę ze znalezionego w domu syntetycznego sznurka. Cieszę się, że wpadłam na to, żeby ją wykorzystać - wcześniej nie wiedziałam co z nią począć a na bransoletkę poszła prawie cała, mocne to jak licho i jeszcze całkiem dobrze się prezentuje :) wg kursu udostępnionego przez agagbu



Jestem zmęczona, ale podsumuję tegoroczne święta - jak co roku denerwowałam się tymi samymi idiotyzmami, chyba czas się z tym pogodzić albo zacząć spędzać święta samotnie z puszką piwa i torbą chrupek kukurydzianych. Swoją drogą od piwa i chrupek na pewno nie byłabym taka rozepchana jak od tradycyjnego świątecznego jedzenia a raczej żarcia. Zero ruchu bo trzeba siedzieć za stołem z rodziną a jak się siedzi to trzeba żreć bo zaraz będzie, że Ci nie smakuje albo że się odchudzasz (z BMI 19?!). Jednym słowem odchorowałam te święta. Po prawdzie moja "sukienka kontrolna" wykazała, że troszkę zeszczuplałam, ale czuję się wzdęta i spuchnięta jak  balon. W dodatku straciłam wszelką ochotę na słodkości, co mi się normalnie nie zdarza. Kupiłam już co prawda ciastka "na czarną godzinę" ale nawet nie chce mi się na nie patrzyć, za to z radością zjadłam surową marchewkę. Takie to święta!
Wiem też, że w niektórych regionach na wielkanoc ludzie robią sobie prezenty jak pod choinkę. W dodatku krąży pogłoska, że roznosi je zajączek. U mnie w regionie tego nie ma i pewnie dlatego patrzę na sprawę sceptycznie, z resztą skoro wielkanoc to prezenty powinien roznosić raczej baranek. Jedyne, co roznoszą zające to larwy tasiemca.

Moje ostatnie przemyślenie dotyczy tego co dzieje się na naszych blogach - wszyscy jak jeden mąż i jedna żona nawołują wiosnę swoją soczyście kolorową twórczością. Wiosna jak widać ma nas gdzieś, więc proponuję również przestać na nią czekać - a co, niech jej się zrobi głupio!
Tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszego posta, następny niebawem :)

3 komentarze:

  1. u mnie w dzieciństwie prezenty przynosił zajączek. Jeszcze pamiętam, że dziadek chował mi prezent w domu albo w ogrodzie i musiałam szukać. Oczywiście jakieś podpowiedzi dostałam ale nigdy łatwo nie było. Kolczyki kulki to zdecydowanie mój styl. Ja na wiosnę już nie czekam.. obraziłam się na nią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle piękne prace, wszystkie, a najbardziej mi się podobają kuleczki z łańcuszkami, wyglądają tak delikatnie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolczyki świetne.Njalepsze w Świętach jest to, że wreszcie sie już kończą i wraca codzienność..bo wbrew wszystkiemu ja lubię moja codzieność- przynajmniej wiem co mnie czeka.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz!